Jak zorganizować uroczystości rodzinne i firmowe?
Znajdziesz na blogu wiele inspirujących pomysłów.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Barman na imprezę – oryginalny pomysł na wieczór panieński


Autor: Radosław Podlaski

Wieczór panieński – jak każdy zwyczaj – organizowany jest najczęściej na dwa lub tydzień przed dniem ślubu. W całej tej zabawie chodzi o pożegnanie swojego „panieństwa”. Warto więc, by takie wydarzenie na długo pozostało w pamięci.


Co zatem przygotować, by twój pomysł na wieczór panieński okazał się strzałem w dziesiątkę i zaskoczył zaproszone dziewczyny?

Okazuje się, że wcale nie musimy wychodzić z domu, by przeżyć szaloną i pełną wrażeń ostatnią „noc wolności”. Wystarczy, że nasze zaproszenie przyjmie pan na wieczór panieński. I wcale nie musi być to tancerz erotyczny czy striptizer. Barman na imprezę tego typu sprawdzi się, jak nikt inny.


 Wystarczy, że zaprezentuje swój talent barmański - przygotuje smaczne i oryginalne koktajle, których nie dostaniemy w żadnym klubie czy barze. W dzisiejszych czasach powoli kończy się „era” drinków stworzonych na bazie wódki, soku czy coli. Ich miejsce zajmują bardziej wykwintne i egzotyczne. Dodatkową atrakcją będzie możliwość stworzenia własnych kompozycji koktajli oraz nauki podstaw, które pozwolą przygotować samodzielnie najlepsze drinki.


 Dodatkową atrakcją takiego wieczoru panieńskiego, zamiast „tańca-rozbierańca” może być pokaz barmański. Przystojny barman, wykonujący zaskakujące i ekwilibrystyczne triki z butelkami i shakerami może wprowadzić w zachwyt niejedną dziewczynę. I wcale nie musi się rozbierać.

Wbrew pozorom, wieczór panieński w domu, z dużą ilością alkoholu, wcale nie kończy się „chorobą dnia następnego”. Barman zdradzi sekret, w jaki sposób pić, by dzień po imprezie czuć się rześko i nie cierpieć z powodu bólu głowy.

Nasza niewiedza na temat alkoholi wcale nie jest ograniczeniem. Na życzenie barman sam dokona zakupów i wszystko dostarczy na miejsce imprezy. Trunki wybierane są także z uwzględnieniem możliwości finansowych. Profesjonalny barman nawet z czystej wódki i specjalnych syropów przygotuje wysmakowane i apetyczne drinki.


Jeśli jednak impreza z pokazem barmańskim w domu nie wystarczy można ją zakończyć w klubie lub dyskotece.

Weselny Drink Bar to doskonały pomysł na wieczór panieński, który stanowi najlepszą alternatywę dla imprez, których „gwoździem programu” jest chippendales.

www.weselnydrinkbar.pl - mieszaj z głową

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

sobota, 18 lipca 2015

Polskie tradycje weselne


Autor: Jolanta Valentin

Czy znasz polskie zwyczaje weselne?
Przygotowując się do wesela warto poznać dawne zwyczaje. Często chociaż w zmienionej formie są one nadal obecne w polskich weselach.


Przegląd tradycji rozpoczniemy od miejsc spotkań młodzieży. Ponieważ z uwagi na podział ról inaczej przebiegało wychowanie chłopców i dziewczynek, młodzież nie miała zbyt wiele możliwości na poznanie się. Spotkania odbywały się podczas prządek, w czasie chłodnych miesięcy. Spotkania te odbywały się w największym domu we wsi. Dziewczyny przynosiły robótki ręczne, przędły wełnę. W czasie tych spotkań śpiewano, tańczono, bajano. Takie spotkania pamiętają jeszcze co poniektórzy nasi dziadkowie.
Innymi okazjami do spotkań młodzieży były: jarmarki, święta, we dworach organizowano kuligi.

To, że w danym domu mieszka dzwieczyna lub chłopak gotowy do żeniaczki obwieszczano innym poprzez:
- malowanie okiennic, płotów i ścian domów na niebiesko,
- wieszanie wieńca – symbolu panieństwa.
Panny na wydaniu dbały o to, by mieć ładny ogródek. Przygotowywały sobie w ten sposób kwiaty do wianka.
W kojarzeniu par pomagała najbliższa rodzina i chrzestni.

Ważna była też rola swatów, ktorzy czynili pierwsze rozeznania w sprawach majątkowych, potem wraz z kawalerem i jego ojcem wyruszali do domu panny. Decydujące zdanie o przyjęciu bądź nie zalotnika miał ojciec panny młodej. Jeżeli ojciec przyjął zaloty młodzieńca, dopiero wówczas zainteresowana mogła wyrazić swoją opinię.


Zaręczyny, zrękowiny zwane też zmówinami początkowo odbywały sie w gronie najbliższej rodziny, z czasem przybrały bogatszą postać. Do domu panny młodej szedł pochód. Na jego przodzie kawaler, potem rodzice, muzykanci, sąsiedzi, swat ze swatkom. Młody przynosił gorzałkę i chleb. Przed poczęstunkiem, który czekał w domu panny, młodzi maczali chleb w soli i jedli. Przyszły satrosta weselny wiązał ręce młodych szarfą lub chustką. Od około XVI w. wśród szlachty rozpowszechniły się pierścionki. Czasem kawaler musiał wykupić wieniec panny.

Do polskich tradycji weselnych należało też odpowiednie zapraszanie gości. Gości starszych, ważniejszych zapraszano osobiście. Innych zapraszali wybrani drużbowie. Zapraszaniu towarzyszyli muzycy oraz poczęstunek.

Tradycja dzisiejszego wieczoru kawalerskiego i panieńskiego (zwanego wcześniej rozplecinami, warkoczem) jest długa. Ropleciny odbywały się w noc przed weselem. Do domu panny młodej przybywał orszak ze starostą weselnym, drużbą, swatami, na którego czele był wodzirej z rózgą. Czekające druhny ozdabiały kwiatami warkocz panny młodej. Jeden z mężczyzn ściągał chustę pod, którą skrywał się bogato przystrojony warkocz i rozplatał go wyjmując ozdoby.


Pan młody żegnał w tym samym czasie swoich przyjaciół, kawalerów. W tym pożegnaniu nie brały udziału kobiety.

Rano pan młody pojawiał się przed domem swojej wybranki. Odkupywał rózgę. Kiedy panna młoda pożegnała się z rodziną wskakiwano na umajony (udekorowany) wóz.

Polska tradycja weselna to huczne, długotrwające wesela. Bez wzgledu na pochodzenie każdy ojciec chciał godnie wydać córkę za mąż. Do wesela przygotowywano się od miesięcy. Rodzina pana młodego zbierała pieniądze na trunki i muzykantów. Rodzina panny na wystawne przyjęcie. Zabawa na weselu i poprawinach mogła trwać do tygodnia czasu.

Orszak jadący z kościoła zatrzymywany był szlabanem zrobionym z gałęzi, kwiatów, słomy. Za przejazd trzeba było zapłacić gorzałką, słodyczami, drobną kwotą.

Rodzice witali parę młodą chlebem i solą. Młodzi musieli obejść z nim wnętrze domu. Dopiero wtedy mogli wejść do środka goście. Ucztę rozpoczynano od obiadu.

Pannę młodą czekał biały wieniec – obowiązek zatańczenia z każdym gościem. Za co ten ofiarowywał zadatek.
O północy czas był na tradycyjne oczepiny. Pannie młodej ścinano, bądź skracano włosy. Zamiast wianka dostawała czepiec na głowę – symbol zamężnej kobiety. Oczepinom towarzyszyły też zabawy, żarty, przekomarzania.

Po oczepinach następowały przenosiny – wraz z żoną przewożono do domu męża cały jej posag. Teściowa czekała na młodą mężatkę z chlebem. Pan młody wnosił ją przez próg. Czasami też wnoszono ją na skrzyni posagowej, na pierzynie, albo na krześle.


Zwyczaje zostały opisane na podstawie książki: Księga tradycji. Zwyczaje w polskim domu. Wydawnictwo Publicat , Autorki: R. Hryń-Kuśmierek, Z. Śliwa, J. Łagoda, M. Łagoda-Marciniak, A. Gotowiec, E. Aszkiewicz

Jolanta Valentin http://organizacjawesel.info
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

piątek, 10 lipca 2015

Pomysł na zaręczyny - czyli jak się oświadczyć.


Autor: Oscar Klus

Moment oświadczyn to zawsze cudowne wspomnienie, które kobiety i mężczyźni pielęgnują latami. Jak się oświadczyć? Jak dyskretnie zmierzyć palec pod pierścionek zaręczynowy?



Romantyczny billboard.
Ania zapytana o to jak Paweł jej się oświadczył do tej pory promienieje. Mieszkali już wtedy razem, w małym mieszkanku w kamienicy blisko centrum. Ania zawsze narzekała, że kiedy wygląda z okna nie widzi nic poza sąsiednią kamienicą z wielkim, pustym billboardem. W trzecią rocznicę ich związku zaplanowali wspólny wypad za miasto. „Pamiętam ten dzień dobrze, Paweł wziął wolne na wtorek, mieliśmy spędzić czas razem, ale w poniedziałek wieczorem powiedział, że musi zajrzeć z rana do pracy. Byłam straszliwie rozgoryczona, że praca znowu jest ważniejsza od nas”. Rano Ania obudziła się koło pięknego bukietu różowych róż. Uśmiechnęła się, ucieszyła, że Paweł postanowił wynagrodzić jej to opóźnienie wyjazdu. Obok kwiatów był liścik, otworzyła. „Aniu, to dla Nas bardzo ważny dzień, dlatego mam dla Ciebie niespodziankę. Odsłoń zasłony, zobacz nowy billboard i zadzwoń do mnie”. Nowy billboard? Dziewczyna wstała i odsłoniła zasłony... Na kamienicy zobaczyła napis: „Aniu, czy wyjdziesz za mnie?”. Stała w bezruchu przez kilka minut. Zadzwoniła do Pawła i drżącym głosem powiedziała: „Tak”. W tym momencie chłopak wszedł do domu, uklęknął przed Anią i wyjął pierścionek zaręczynowy. „To był zdecydowanie najszczęśliwszy dzień w moim życiu” – mówi ze wzruszeniem żona Pawła.


Jak Eric Clapton.
„To był taki magiczny czas” – mówi Ola, wspominając wakacyjny wyjazd z Tomkiem nad morze. Spędzali te ciepłe sierpniowe dni wspólnie z grupą przyjaciół. Pewnego dnia postanowili zrobić ognisko, tuż nad Bałtykiem. Atmosfera była bardzo przyjemna, jedna z takich chwil, o której marzy się, aby trwała wiecznie. Bliscy ludzie, ciepło ogniska, szum fal, gwiazdy na niebie. W pewnym momencie Tomek wziął do rąk gitarę. „Byłam zaskoczona, on nigdy nie grał…” – wspomina Ola. Melodia była bardzo spokojna, przyjaciółki zaczęły klaskać, przyjaciele pstrykać palcami, jakby byli w jakimś musicalu… Nagle Tomek zaczął śpiewać, piosenkę. Sam ją ułożył. Była o tym jak się poznali, jak ją kocha, o tym, że dziś chce zapytać, czy wyjdzie za niego. Przyjaciele śpiewali refren „Olu czy wyjdziesz za Tomka?”. W końcu uklęknął przed zapłakaną dziewczyną z pierścionkiem. „To wspaniałe jak to zorganizowali. Tomek do tej pory nie jest ani najlepszym śpiewakiem, ani gitarzystą, ale tamtej nocy na plaży był dla mnie lepszy niż Eric Clapton” – śmieje się Ola.



Wśród najbliższych.
To były najwspanialsze Święta Bożego Narodzenia w życiu Ewy. Zawsze bardzo jej zależało, aby w rodzinnym domu pojawili się wszyscy domownicy, a w tym roku jej konserwatywni rodzice zgodzili się na przyjęcie do stołu jeszcze jednej osoby, która była dla niej wyjątkowo ważna, Konrada. Byli ze sobą już dość długo, ale Konrad nadal się nie oświadczał. Ewa nie chciała naciskać, choć trudno było nie poddawać się frustracji. Cieszyła się, że chciał spędzić święta z jej rodziną, nie wiedziała jednak, że zrobi to, na co tak długo czekała. Po kolacji, tuż przed rozdaniem gwiazdkowych prezentów, Konrad zabrał głos i poprosił o rękę Ewy, „jeśli tylko ona będzie chciała”. Oczywiście, że chciała! Pierścionek zaręczynowy był dla niej zdecydowanie najlepszym prezentem świątecznym.

O wschodzie słońca.
„Nie jestem śpiochem, ale wyrwanie mnie ze śpiwora o czwartej nad ranem i siedzenie przed schroniskiem bez powodu, jak mi się wtedy wydawało, wywoływało myśli o uduszeniu Jarka” – śmieje się Kasia. Często wybierali się w góry. To ich wspólna pasja. Tego poranka Jarek uparł się na oglądanie wschodu słońca. Czekali ponad godzinę, bo Jarek obudził ich za wcześnie. „Byłam śpiąca, zmarznięta i coraz bardziej wkurzona” – opowiada Kasia. Ale słońce w końcu zaczęło się podnosić. To był piękny widok. Ptaki śpiewały, rosa okrywała trawę, a ciepła herbata rozgrzewała od środka. Kasia zaczęła doceniać pomysł Jarka. Wtedy powiedział słowa, które tak pamięta: „Słońce wschodzi dzisiaj specjalnie dla nas, bo zaczyna się coś wspaniałego w naszym życiu. Zacznie się… jeśli zgodzisz się zostać moją żoną”. Dzisiaj Kasia jest pewna, że Jarek nie mógł oświadczyć się lepiej.


Rzymskie wakacje.
Marta namawiała Roberta na wyjazd do Rzymu od bardzo dawna. Koloseum, Forum Romanum, Palatyn… Uwielbiała historię starożytnego Rzymu i film z Audrey Hepburn „Rzymskie wakacje”. Marta była w swoim żywiole oglądając kolejne zabytki i opowiadając o nich Robertowi. Wieczorem zaplanowali kolację. Jakie było jej zaskoczenie, kiedy Robert zniknął tuż przed wyjściem z hotelu i podjechał po nią białym skuterem. Jeździli po uliczkach Rzymu i oglądali urocze zakątki miasta. „Czułam się jak w filmie” – wspomina Marta z rozczuleniem. Po przejażdżce poszli do restauracji, tuż obok Panteonu. „Kelner przyniósł wino i bukiet kwiatów, a uliczny muzyk zaczął grać na skrzypcach przy naszym stoliku. Robert mówił tyle pięknych rzeczy, ale byłam tak szczęśliwa, że nie wiele z nich pamiętam. Pojechałam do Rzymu spełnić moje marzenie, a spełniły się dwa”.



Pielgrzymka.
Piotr zaplanował zaręczyny z Magdą na długo wcześniej. „Marzyłem, że zabiorę swoją kobietę na pielgrzymkę jaką odbył główny bohater jednej z książki Paulo Coelho z Saint-Jean-Pied-de-Port do Santiago de Compostela. Celem wspólnej wędrówki było jeszcze bardziej poznać swoją wybrankę serca”. Po szczęśliwym dotarciu do Świątyni Św. Jakuba, Piotr wyciągnął pielgrzymią muszlę - symbol i znak rozpoznawczy tej podróży, w którym znajdował się zaręczynowy pierścionek i zapytał Magdy czy chciałaby, aby razem dożyli sędziwej starości... Zaskoczona dziewczyna z radością przyjęła oświadczyny.

W Paryżu.
To był romantyczny weekend w Paryżu. Wieczorem podczas nastrojowej kolacji w blasku świec i księżyca na szczycie Wieży Eiffla, pięknie oświetlonej, tylko Agata i Hubert, wokół nich aksamitnie czerwone róże i balony w kształcie czerwonych serc. „Przy kolacji przygrywał nam skrzypek piękną melodię płynącą z głębi naszych wspólnie bijących serc niczym jedność” – wspomina Agata. Cudowny pierścionek z brylantem, znalazła przypadkiem w pysznym czekoladowym deserze. Wtedy narzeczony klęknął przed nią, ona wypowiedziała tylko to jedno jedyne magiczne słowo: „tak”.



W Balonie.
Monika zawsze marzyła o locie balonem. Była niesamowicie szczęśliwa, kiedy w dniu jej urodzin Kuba zabrał ją w taką właśnie podróż nad Warszawą. Pogoda była cudna, idealna na oglądanie miasta z lotu ptaka. Mieszkali na Pradze, lecieli na drugą stronę Wisły, żeby wylądować na Placu Defilad przed Pałacem Kultury i Nauki. Monika była tak podekscytowana, że nie zauważyła w pierwszym momencie, że na dnie balonu jest pełno kolorowych płatków tulipanów, a pod kocem ukryty jest szampan. Kuba zaskoczył ją zaręczynami w niebie… Wzruszona zgodziła się z radością. Po wylądowaniu udali się na romantyczną kolację w hotelu Marriot. „Nie mógł tego wymyślić lepiej” – mówi Monika.



Szeptem.
Kamil i Basia z powodów zawodowych widywali się raz na dwa lub trzy miesiące. On mieszkał w Londynie, ona została w Polsce. „Kiedy tam byłam często brał wolne i pokazywał mi miasto. Pewnego dnia trafiliśmy do katedry Świętego Pawła. Była na mojej liście zabytków, przede wszystkim ze względu na fakt, iż została uznana za najlepsze miejsce na ślub księcia Karola z Dianą w 1981 roku. Świątynia jest trzecią co do wielkości katedrą na świecie, zachwyca swym ogromem i pięknymi freskami z życia świętego Pawła oraz licznymi rzeźbami. Wewnątrz znajduje się wiele galerii, w tym Whispering Gallery, w której można zaobserwować bardzo ciekawe zjawisko. Słowo wypowiedziane szeptem z jednej części jest doskonale słyszalne po jej drugiej stronie. Postanowiliśmy to sprawdzić. Kamil poszedł na jedną stronę galerii, a ja zostałam na swoim miejscu. Przytknęłam ucho do ściany i usłyszałam wiele słów w różnych językach, gdyż każdy turysta sprawdzał fenomen świetnej akustyki. Nagle wśród głosów usłyszałam głos Kamila: Basiu czy zechcesz zostać moją żoną? Tak, tak, tak… brzmiała odpowiedź!”



W Japonii.
Wyśnione zaręczyny Joli i Wojtka odbyły się w Tokio w Parku Ueno podczas okresu kwitnienia wiśni zwanego Hanami. Park Ueno jest jednym z najokazalszych miejsc podziwiania kwitnących kwiatów wiśni i właśnie pod jednym z takich drzew Wojtek urządził randkę na kocu, zaopatrzony w czerwone wino i tradycyjne japońskie specjały. Pierścionek zaręczynowy umieścił w zawiniątku sporządzonym ze świeżych płatków kwiatu wiśni i w tej formie podarował swojej wybrance. Jola, która nie spodziewała się tak wspaniałej chwili, bez wahania przyjęła oświadczyny.



Przy romantycznej kolacji.
Radek chciał zrobić swojej przyszłej żonie niespodziankę. Starał się, aby cały dzień był wspaniały. W pewien letni weekend już z rana zaskoczył ją śniadaniem przyniesionym wprost do łóżka. Okazywał jej więcej uczucia niż zwykle tak, że nawet zwykła codzienna czynność sprawiła, że czuła się kochana i wyjątkowa. Po śniadaniu zabrał swoją najdroższą na szalone zakupy. Pieniądze nie grały roli. Ważne było dla niego to, aby wybranka jego serca po tych zakupach była lekko zmęczona, żeby myślała jedynie o odpoczynku. Po powrocie gotował dla niej jakieś pyszności. „Uwielbiam, kiedy Radek gotuje. Zawsze wkłada w to tyle serca…” – opowiada Zosia. W czasie, gdy potrawa była w procesie przygotowawczym, zrobił jej miły masaż pleców oraz stóp, szepcząc jej przy tym do ucha jak bardzo ją kocha. Później poszedł dokończyć kolację, zorganizowaną przy świecach, z nastrojową muzyką, tylko we dwoje. Po pysznej kolacji podał równie pyszny deser, w którym ukryty był pierścionek zaręczynowy. Zosia była zachwycona propozycją. „Pamiętam jego słowa. Powiedział: kiedy patrzę na dziadków, rodziców, stwierdzam, że moje wymarzone zaręczyny to takie, które przenigdy nie ulegają przeterminowaniu. Wręcz przeciwnie to takie które z biegiem lat stają się droższym i droższym sercu wspomnieniem... Wiem, że z Tobą tak właśnie będzie.” – wspomina ze wzruszeniem Zosia. Potem było już tylko przyjemniej. Wspólna kąpiel w wannie z bąbelkami, namiętny seks. Łoże w płatkach róży, czerwona satynowa pościel, tak jak sobie wymarzyła.



Tradycyjnie.
Bartkowi marzyły się prawdziwe tradycyjne zaręczyny. Oto jak wspomina całe wydarzenie. „Najpierw niewinne rozmowy, że może..., że chcemy..., że zaplanujmy... Potem umówiony niedzielny obiad dla nas i naszych rodziców. Ja z kwiatami dla przyszłej teściowej, z winem dla przyszłego teścia i pierścionkiem dla za chwilę narzeczonej. Wszyscy ubrani wręcz galowo, garnitury, piękne suknie. Wszyscy przejęci, podekscytowani, czekający na TEN moment. Idziemy, dzwonek do drzwi, powitanie, przedstawienie, pewne zakłopotanie, skrępowanie. Siadamy do stołu, rozmawiamy o niczym, wciąż czekając kiedy będzie okazja, kiedy będzie odpowiedni moment. I wreszcie decyduję, że teraz, że zebrałem się na odwagę. Wstaję i drżącym głosem mówię, że coś chcę powiedzieć, że pewnie wszyscy wiedzą o co chodzi, ale chcę, aby tradycji stało się zadość. Pytam więc rodziców mojej ukochanej, czy nie mają nic przeciwko temu, abym poprosił o rękę ich córkę. Oni ze łzami w oczach wyrażają swoją zgodę. Wzruszenie ściska nas za gardła, ale klękam przed moją ukochaną, wyjmuję z kieszeni pierścionek i pytam: Marysiu czy zechciałabyś zostać moją żoną? TAK! krzyczy. Czuję, że za chwilę się wszyscy rozpłaczemy, więc drżąc wkładam mojej narzeczonej na palec pierścionek, padamy sobie w ramiona. Emocje powoli opadają, każdy czuje się już luźniej, swobodniej. Teraz można było porozmawiać o planach na ślub, o wspólnej przyszłości…” To był niezwykle ważny dzień dla całej rodziny.

W zimowej scenerii.
To miał być standardowy wyjazd w góry na narty. Dorocie wydawało się dziwne, że nikt ze znajomych nie może z nimi jechać, a Jurkowi bardzo zależało na tym wypadzie. Było pięknie. Środek zimy, mały drewniany domek dla dwojga, naokoło domku pełno śniegu i las. W środku przytulnie, wszędzie ciepłe owcze skóry i zapach świeżo rąbanego drewna do palenia w uroczym, kamiennym kominku. Dorota poszła pod szybki prysznic. Kiedy wróciła, czekał na nią Jurek z kolacją, w saloniku pełnym świec. Po kolacji Dorota zaczęła sprzątać, Jurek zniknął na chwilę. Wrócił z bukietem kwiatów i pierścionkiem. Zajęta Dorota nie zauważyła, dopiero czując jego delikatne pocałunki w szyję odwróciła się i odebrało jej mowę.. „To było tak magiczne… On do mnie mówi.. Do mnie jednak nic nie docierało, chwila milczenia, powinna teraz być moja kwestia jednak ja zapomniałam jak się mówi. On czeka. Ja nieświadomie wypowiedziałam słowo tak… Jego powaga spełzła z twarzy i pojawiła się wielka ulga pomieszana z ogromną radością. Założył mi pierścionek, który sam wybrał. Jest idealny. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, a on wiedział...” – opowiada Dorota chwaląc się pierścionkiem. Po powrocie do miasta wszyscy dzwonili z gratulacjami. Jurek uprzedził przyjaciół i rodzinę, co planuje, aby mogli spędzić ten wyjazd tylko we dwoje.



Zaręczyny to niezwykle ważne i istotne chwile – dla mężczyzn i dla kobiet. Mężczyźni pragną w ten niezwykły dzień wykazać się pomysłowością i zaskoczyć swoją wybrankę. To dla nich prawdziwa próba trzymania nerwów na wodzy, planowania, aby wszystko wyszło idealnie. Kobiety marzą, by ten moment wart był wieloletnich wspomnień. Powyższe historie to takie właśnie chwile – warte zapamiętania, opowiadane będą przyjaciołom i wnukom.

Jak zmierzyć palec pod pierścionek zaręczynowy lub obrączkę?
To kolejny dylemat. Powstały na ten temat niezliczone poradniki. Aktualnie mierzenie palca bez wychodzenia z domu nie jest już problemem.
 
Dzięki miarce jubilerskiej mamy 100% pewność, że rozmiar pierścionka będzie trafiony.
miarka jubilerska
Odczytany w milimetrach wynik sprawdzamy w tabeli rozmiarów (obwód wewnętrzny w mm) i w ten sposób uzyskujemy numer rozmiaru pierścionka. Przykład: obwód wewnętrzny: 53 mm  - to rozmiar pierścionka nr 14.





jak zmierzyć rozmiar palca pod pierścionek lub obrączkę?

Jest to również doskonały sposób na dyskretne zdjęcie miary palca pod zakup pierścionka zaręczynowego.
miarka jubilerska

Sposób na zaręczyny może być bardziej lub mniej oryginalny. Pamiętajmy, że nie każda kobieta pragnie ekstremalnych zaręczyn podczas skoku ze spadochronem, a inne będą rozczarowane oświadczynami podczas rodzinnej uroczystości – wszystko trzeba dostosować do indywidualnych upodobań danej pary. Znaczenie ma wybór miejsca, otoczenia i odpowiedniego czasu. Niezależnie jednak od scenerii, nieodłączną częścią tej ważnej chwili jest wręczenie pierścionka zaręczynowego, idealnego i starannie wybranego właśnie dla ukochanej partnerki. Może być mały lub duży, skromny lub bogato zdobiony, z białego lub żółtego złota. Wybór jest ogromny – pytanie tylko czy panowie już wiedzą, jaki pierścionek chciałaby dostać ich wybranka?



Zapraszamy po pierścionki zaręczynowe na Impressimo.pl
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Pomysły na urodziny – posiadówy surowo wzbronione!


Autor: Tomasz Galicki

  Urodziny to jeden z ważniejszych dni w roku. To czas, kiedy solenizant może poczuć się wyjątkowo, bo wszystko nagle kręci się wokół niego. Ten dzień można spędzić zwyczajnie, na domowej posiadówie przy torcie i herbatce. Ale można też inaczej.


Przedstawiamy kilka pomysłów na udaną imprezę urodzinową, która z pewnością będzie pamiętana, aż do przyszłego roku. Jednym z nich jest zorganizowanie garden party. Nudne? A czy na co dzień robisz sobie szalone barbecue na kilkanaście osób z basenem w środku ogrodu (może być dmuchany) i z dobrą muzyką? Mamy akurat porę roku, która sprzyja tego rodzaju harcom. Najlepsze jest jednak to, że zabawa zaczyna się jeszcze długo przed właściwą imprezą. Przygotowania, pod którymi w tym wypadku rozumie się choćby głupie dmuchanie balonów, czy też przywieszanie lampionów może być zalążkiem świetnej zabawy. Plusem tego typu imprezy jest to, że sprzątania jest o połowę mniej, a i problemów ze zniszczonym mieszkaniem nie będzie.

Dobrą opcją jest też impreza tematyczna. Niech będzie to coś w klimatach teledysku Sokoła i Pono „W Aucie”. Stroje rodem z PRL-u niektórym przypomną dawne czasy, a dla nieco młodszych będą niezłym początkiem do odbycia podróży wehikułem czasu. Co jest w tym wypadku obowiązkowe? Oczywiście wódka, szklanki musztardówki, woda sodowa i muzyka z poprzedniej epoki w stylu Boney M, czy Lady Pank. Impreza iście niezapomniana i wbrew pozorom na każdą kieszeń.

Jest też opcja nieco inna, bardziej kosztowna, aczkolwiek to też jakiś pomysł na spędzenie tego wyjątkowego dnia. Wasz kumpel, czy koleżanka uwielbia muzykę rockową? Ma kilka swoich ulubionych kapel, ale to wcale nie oznacza, że zamyka się tylko w obrębie muzyki, którą grają właśnie oni? W odstawkę niech pójdzie odtwarzacz płyt, niech zamkną się klapy komputerów przenośnych – przyszedł czas na niszowy zespół rockowy! Szczególnie wschodzące gwiazdy chętnie „udzielają” się na różnego typu imprezach, gdyż ich celem jest pokazanie się jak największej liczbie osób. To niejako wprawka przed wielką sceną i wielotysięczną publicznością. Nie będą więc drodzy, a jeśli są dość towarzyscy to skumulowane procenty sprawią, że będą bawić się razem z solenizantem i całą resztą.


Mówią, że przychodzi taki czas w życiu, że urodziny stają się tradycyjnymi posiadówami przy stole. My mówimy, że niekoniecznie – każda impreza urodzinowa może być zorganizowana tak, że o siedzeniu w miejscu i przebieraniu nogami może nie być mowy. Wystarczy tylko krótka burza mózgów i wdrożenie pomysłu w życie. Wtedy solenizantowi nie trzeba będzie życzyć sztampowego „wszystkiego najlepszego”, bo wszystko co najlepsze będzie miał na imprezie.

Piszcie w komentarzach swoje pomysły na wyjątkową imprezę urodzinową :)


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

ZŁOTY PROGRAM PARTNERSKI